logo

logo

niedziela, 2 grudnia 2012

Piernik dojrzewający

Przepis kilka lat temu dostałam od teściowej, potem dalej rozdawałam i kto raz zrobił teraz robi w każde Święta.

 


Składniki na dużą blachę:
miód (500g)
cukier puder (300g)
masło (250g)
3 przyprawy do piernika (60g)
mąka pszenna (1kg)
3 jajka (180g)
mleko (150ml)
soda (3 łyżeczki)
1 płaska łyżeczka soli





Przygotowanie:
Miód, cukier puder i masło rozpuszczamy w rondlu na małym ogniu, aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Dodajemy przyprawę do piernika i dokładnie mieszamy. Przelewamy to do dużej miski i schładzamy. Sodę rozpuszczamy w zimnym mleku i dodajemy do miski razem z jajkami, solą i mąką. Wyrabiamy dokładnie masę piernikową. Przekładamy ją do innej, czystej miski, przykrywamy folią i wstawiamy na 3 tygodnie do lodówki.

Po 3 tygodniach (w przypadku Świąt najlepiej upiec ten piernik 22-23 grudnia) wykładamy ciasto na stolnicę podsypaną lekko mąką, dzielimy na 3-4 części i każdą z nich wałkujemy na kształt prostokąta wielkości blachy. Pieczemy na papierze do pieczenia, każdą część osobno, w temperaturze 180st., ok. 20-30 minut. Ma ładnie wyrosnąć, przyrumienić się i w środku ma być suchy (sprawdzamy patyczkiem). 

Przekładamy piernik dowolnymi powidłami lub masą czekoladową, lekko przyciskamy i odstawiamy w chłodne miejsce na 1 dzień. Później już tylko zajadać przez Święta – pychota! 















Wskazówki techniczne:

Zarabiamy go zwykle 3 tygodnie przed pieczeniem, więc do dzieła w najbliższych dniach.

W mojej rodzinie od lat trwa spór co do konsystencji tego surowego ciasta. Teściowa twierdzi, że ma być kulka, mi zawsze wychodzi gęsty, ale płynny, jak na zdjęciu. Ale nigdy nie dążyłam do uzyskania kuli, nie dosypywałam mąki ponad to, co w przepisie. Wszystko zależy pewnie od użytego miodu, jeden się bardziej leje, drugi mniej. Tak czy siak, rano masa piernikowa była płynna, wieczorem po całym dniu w lodówce jest już twarda i tak ma być.







Dietetyczność tego piernika w moim wydaniu polega jedynie na tym, że robię go z rozsądku z 1/3 porcji, tak mniej więcej na blaszkę 15x30cm (24 porcje). W oryginale to jest na największą blachę w piekarniku. Ale polecam go zrobić w sumie w tej większej wersji i od razu po zrobieniu na drugi dzień poporcjować i pomrozić. Taki przemrożony w lutym smakuje bardziej, bo nie mamy wtedy przesytu słodkości.

Jeśli będę miała natchnienie, to w ciągu roku spróbuję go odchudzić i wstawić na dojrzewanie. Teraz nie chciałam ryzykować, żeby na pewno był na Święta. Także kto wie, może za rok będzie jakieś moje spektakularne odkrycie związane z piernikiem dojrzewającym. Całkiem możliwe, że kostka masła, to stanowczo za dużo, ale co tam, są Święta, niech będzie dobrobyt! 



 




Mój tato ten piernik tak polubił, że jest gotowy zrezygnować z wszelkich ciast, ale piernik musi być. Jest maniakiem piernika dojrzewającego do tego stopnia, że robi go na Wielkanoc zdobiąc jak mazurka w bazie, kwiatki i motylki z napisem Alleluja! Zresztą zdjęcia (autorstwa taty) mówią same za siebie - toż to pachnie wiosną :) 




 




Wartość energetyczna całego piernika w wersji na największą blachę – 8400kcal

Wartość energetyczna całego piernika w wersji na małą blachę – 2800kcal

Wartość energetyczna 1 kawałka (1/24 małej blachy bez przełożenia) – 115kcal