logo

logo

niedziela, 1 stycznia 2017

3..2..1..DIETA START


Szczęścia w Nowym Roku!. Obiecałam tu być, więc jestem, choć godzina dość wczesna. Postanowienie było i jest – mieliśmy zacząć 1 stycznia, zgadza się? To do roboty!


Wiem, że mam dużo stałych czytelników, którzy znają bloga, zasady, moje posty niemalże na pamięć. Przed Wami teraz tylko wdrożenie zasad w życie! Część z Was już raz przeszła drogę do celu z powodzeniem, ale brak konsekwencji sprawiło, że trzeba tu wrócić. W takim razie zapraszam i trzymam kciuki!

Ale też wiem, że wiele osób potrzebuje uporządkowania lub przypomnienia informacji, a jeszcze inna grupa dopiero tu trafiła lub trafi za kilka dni/tygodni i trzeba te osoby poprowadzić tak, żeby wiedziały co gdzie można znaleźć. Przez najbliższe dni będę starała się to wszystko w sposób klarowny przypomnieć.



OD CZEGO ZACZĄĆ

Dziś dzień pierwszy, ale jakże ciężki dla większości z nas po całonocnej zabawie! Dlatego moim zdaniem najlepiej będzie jak dzisiaj na spokojnie przeczytacie to, co napisałam. Jak wszystko ogarniecie i poukładacie sobie w głowie, to już będzie połowa sukcesu. Nie twierdzę, że to jedyne słuszne rady, ale mam nadzieję, że poruszę wiele kluczowych spraw, które pomogą Wam dobrze wejść w to noworoczne postanowienie.

 
Zjedz, żeby się nie zmarnowało…

Zostały Wam jakieś przekąski, przystawki, mało dietetyczne sałatki z wczoraj? Lepiej, żeby to zjedli inni, a w to miejsce zróbcie sobie michę zdrowej surówki w ramach akcji oczyszczania organizmu. Chipsy, krakersy i inne słone przekąski z imprezki – tego to nawet niech inni nie jedzą, nic w tym zdrowego, więc po co mieć dzieci, męża/żonę czy innych domowników na sumieniu. Zróbcie wstępny przegląd lodówki. Wszystko co niezdrowe i kaloryczne odkładamy daleko, a na listę zakupów zapisujemy to, czego nam brakuje do rozpoczęcia diety. Kto nie jest gotowy do liczenia kalorii od dzisiaj, to przynajmniej niech zwróci uwagę na to co je!


Motywacja

Zakładam, że dzisiaj to każdy jest zdeterminowany, pewny że wytrwa i myśli, że nie ma siły, która go powstrzyma. Tak łatwo niestety nigdy nie jest, ale możemy sobie w jakiś sposób to wszystko ułatwić. Jak znaleźć motywację? Moim niezawodnym sposobem jest zrobienie sobie listy powodów, dla których WARTO. Takie moje minimum TOP 10, a jak mam polot to i więcej. Im więcej tego wypiszemy tym lepiej. Motywacje mogą być górnolotne, jak np. „dla zdrowia”, ale te zazwyczaj nie działają zbyt długo, bo pewnie większość z nas czuje się zdrowo, a jedynie wygląd daje sporo do życzenia. Co zatem wpisywać na listę? Ja wpisuję zawsze sytuacje, które są głęboko w mojej pamięci, np. „Żeby nigdy ciotka nie mogła mi powiedzieć, że się poprawiłam ostatnio”, „Żeby babcia nie mogła mnie porównać z inną kuzynką twierdząc, że tamta lepiej wygląda”, „Żeby ciotka nigdy nie powiedziała, że ja to mam na czym siadać” itp. Takie teksty, głęboko zakorzenione mam w głowie do dzisiaj, choć od kilku lat ich nie słyszę, to moją motywacją zawsze jest to, żeby nie dać babciom i ciotkom powodu znowu tego mówić. W chwilach słabości bierzemy taką listę w ręce i czytamy tak długo, aż nabierzemy siły, by wytrwać.


Waga i kluczowe pomiary

Podejść do kontrolowania wyników jest kilka i nie da się powiedzieć, który jest najlepszy. Można się ważyć w równych odstępach czasu i obserwować wyniki. Można też się mierzyć spisując kluczowe wymiary ciała (np. biust, pas, biodra, udo), a następnie co tydzień robić pomiary kontrolne i zapisywać je w tabeli wyników. Inną metodą jest odchudzanie bez ważenia i bez mierzenia, czyli metoda na mniejsze rozmiary ubrań. Kontrolujemy, w których ubraniach jak się czujemy. Efekty oceniamy miarą luzów i koniecznością wymiany garderoby na mniejszą. Niektórzy też lubią robić sobie zdjęcia, np. w bieliźnie lub w ulubionym stroju kąpielowym. Zdjęcia są dobrą motywacją, szczególnie jak z tygodnia na tydzień widzimy znikające boczki.

Wybierzcie najlepszą metodę dla siebie i zaczynamy już dzisiaj wypełniać tabelki lub zbierać zdjęcia!



CEL WYZNACZONY W CZASIE



Wiosna


Chyba najwcześniejszym wyznacznikiem będzie 1 dzień wiosny, czyli 21 marca. Od dzisiaj mamy do wiosny 80 dni, czyli ok. 11 tygodni. Przy założeniu, że trzymamy się mocno zasad i chudniemy 1kg tygodniowo będziemy mieć mocne 10kg mniej do wiosny! Nawet mamy w rezerwie 1kg gdyby zdarzył się gorszy tydzień i coś nam poszło nie tak.


Wielkanoc

Etap drugi, 105 dni do Wielkanocy, to daje nam kolejne 4 tygodnie, czyli razem 15 tygodni. Pewnie są i tacy, którzy chętnie zrzucą 15kg? Pamiętajmy o spotkaniach w gronie rodzinnym, te ciotki, babcie i kuzynki, które widzimy 2 razy w roku. Jak to mówią, niech im szczęki poopadają w te święta!


A dalej będą już tylko wakacje i akcja bikini, ale o tym w późniejszym czasie. Wtedy będziemy się motywować nadal i wciągać w nasze grono tych, którzy w trakcie naszych zmagań zdecydują się dołączyć lub zwyczajnie pierwszy raz trafią na bloga. Stawiam, że po tych 15kg nastawimy się już tylko na rzeźbę :)


Wstępny pogląd na to co nas czeka już mamy, teraz niedzielny odpoczynek i zbieranie sił na walkę. Zalecam mocny rachunek sumienia pod kątem dietetycznych grzechów, a od jutra ścisła dieta!