logo

logo

wtorek, 23 kwietnia 2013

Dieta makrobiotyczna i domowe kiszonki

Z zaciekawieniem zgłębiałam ostatnio wiedzę o diecie makrobiotycznej. Pewne zasady mi w niej pasują, inne nie ze względu na to, że to kolejne wyrzeczenie, a i tak uważam, że mam ich sporo w życiu. Ale na pewno można potraktować ją jako ciekawostkę i pewne nawyki wprowadzić w swojej codziennej diecie.

Można ją nazwać dietą oczyszczającą organizm, choć tak do końca nie jest dietą, a filozofią żywienia związaną z zachowaniem równowagi Yin-Yang, dwóch sił, które mają duży wpływ na nasze zdrowie i dobre samopoczucie. Równowaga, to nic innego jak umiar i odpowiednio dobrana zbilansowana dieta, przy zachowaniu określonych zasad – dokładniej chodzi o zachowanie równowagi kwasowo-zasadowej. W diecie makrobiotycznej podstawę stanowią produkty pełnoziarniste, niełuskane kasze i ryże, warzywa strączkowe i nasiona. Najlepsze i najbardziej wartościowe pożywienie, to produkty nieprzetworzone, zatem poleca się jeść jak najwięcej produktów na surowo. Wyklucza się w tej diecie mięso i większość nabiału, sporadycznie można pozwolić sobie na ryby i owoce morza. Co ciekawe, ogranicza się spożywanie owoców, a niektóre wręcz się wyklucza całkowicie z diety (np. owoce tropikalne). W diecie tej jest mało tłuszczu, dużo błonnika, witamin i mikroelementów, więc stosując się do niej na pewno mamy spore szanse na utratę zbędnych kilogramów.



Główne założenie diety, to zachowanie równowagi Yin-Yang, czyli odpowiednie proporcje spożywanych produktów. 


Oczywiście w tej harmonii i dążeniu do ogólnego zdrowia dobrze by było zrezygnować z alkoholi, papierosów, kawy, czarnej herbaty i wszelkich niezdrowych używek. Co do napojów zaleca się nawadnianie małymi ilościami płynów, około 15 minut po posiłku (a nie w trakcie). Długo by można było pisać o tej filozofii żywienia, trochę zbliżonej do mojego stylu gotowania, ale chyba jeszcze bardziej restrykcyjnej i wymagającej większego myślenia podczas gotowania. W makrobiotyce coś się z czymś łączy, z innym się nie łączy, jedne warzywa się gotuje tak, drugie inaczej. Chciałam Wam tylko podpowiedzieć, że dieta makrobiotyczna, to bardzo ciekawa sprawa i warto się w nią wczytać na spokojnie. Polecam książki: 

  • Georges Ohsawa – „Makrobiotyka Zen. Sztuka odmładzania i długowieczności”
  • Paul Pitchford – „Odżywianie dla zdrowia”
  • Stanisława Olko „Makrobiotyka w polskiej kuchni, czyli powrót do dawnego naturalnego sposobu odżywiania”  
  • Kazimierz Kłodawski "Rok z makrobiotyką" oraz strona tutaj




Ale jest coś, co mnie w tej diecie zafascynowało i zaciekawiło do tego stopnia, że nie umiałam się oprzeć, żeby tego nie spróbować. Jedna z zasad diety makrobiotycznej, to kończenie każdego posiłku kiszonką. O moim uwielbieniu do kiszonej kapusty i kiszonych ogórków już większość z Was wie, ale jak się okazało kisić można wiele różnych warzyw i to właśnie przetestowałam.

Mogę z czystym sumieniem polecić Wam kiszone warzywa takie jak: rzodkiewki, kalarepki, cebulę, czosnek, por, marchewki, brokuły, kapustę włoską. Najbardziej zaskakujące dla mnie były rzodkiewki, a że właśnie mamy sezon to polecam zakisić. Ja przyjęłam metodę kiszenia taką samą jak przy robieniu ogórków małosolnych. Wszystkie warzywa wrzuciłam razem do słoja, zalałam wodą i zostawiłam na tydzień. Po równych 7 dniach zostały skonsumowane.

Składniki na domowe kiszonki:
warzywa do kiszenia
koper
czosnek
2l wody
2 łyżki soli
1 kromka razowego chleba


Przygotowanie:
W słoiku układamy naprzemiennie warzywa, koper (w sezonie kwiat, poza sezonem można dać zwykły koperek), czosnek. Jak ktoś lubi pikantne można dodać chrzan. Zalewamy ciepłą wodą z 2 łyżkami soli. Na wierzchu kładziemy kromkę pieczywa razowego. 

Przykłady zastosowań

Zrobiłam z tych kiszonek kilka sałatek, nic szczególnie wymyślnego, żeby mieć porównanie jak wpływają one na smak tych sałatek, które znam i które często robię z gotowanymi lub surowymi warzywami w wersji nie kiszonej. Nasze pozytywne spostrzeżenie – kiszonki świetnie orzeźwiają te sałatki. Są chrupkie, kwaskowe, dla nas bardzo pozytywne odkrycie. Nigdy bym nie pomyślała, że kiszone rzodkiewki mogą tak zaskakująco smakować, a przede wszystkim wyglądać tak inaczej niż świeże. Polecam Wam eksperymentowanie. Ja się przymierzam do brukselki, selera i białej rzodkiewki. Kisiłam kiedyś też czerwone buraczki do barszczu i też dobre były. Kilka propozycji sałatkowych, bez podawania proporcji i kaloryczności, tylko podpowiadam z czym to można zrobić. 



Surówka z kiszonej kapusty włoskiej i jabłka

Kapustę włoską kisiłam w postaci zwiniętych całych liści. Po ukiszeniu posiekałam drobno, dodałam starte słodkie jabłko, dodałam łyżeczkę oliwy z oliwek i przyprawiłam. Całkiem inny smak niż znanej wszystkim białej kiszonej kapusty.


 
Serek wiejski z kiszoną marchewką i kiszonym porem

Marchewkę kisiłam w postaci słupków (bardzo dobra jest tak po prostu do chrupania prosto ze słoja), a pora podzieliłam na kilka części, przekroiłam wzdłuż, żeby zalewa łatwiej mogła przeniknąć do środka. Po ukiszeniu pokroiłam drobno warzywa i wymieszałam z serkiem wiejskim i przyprawami. Bardzo odświeżający serek, zupełnie inny niż ze świeżym porem.



Sałatka z kiszonej kalarepki z fasolką

Kalarepkę kisiłam w postaci ćwiartek, bez obierania ze skórki. Po ukiszeniu obrałam i pokroiłam w kostkę, dodałam fasolkę i ugotowane jajko. Wszystko wymieszałam z jogurtem, przyprawami i posypałam świeżym koperkiem.




Kiszone rzodkiewki w sosie jogurtowym z ziołami

Kiszone rzodkiewki są tak dobre same w sobie, że nie chciałam ich z niczym mieszać. Jedynie dodałam przyprawy, zioła i łyżkę jogurtu. Kisiłam je w całości, z dnia na dzień traciły kolor czerwieni. Ostatecznie są całe różowe i w środku i na zewnątrz. Są największym pozytywnym odkryciem ze wszystkich kiszonek.



Sałatka z kiszonej marchewki z groszkiem

Kiszone marchewki i kiszoną cebulę pokroiłam, dodałam groszek z puszki, jogurt naturalny i przyprawy. Fajna chrupiąca sałatka.







Sałatka ziemniaczana z kiszonym brokułem

Brokuł kisiłam w postaci surowych mniejszych różyczek. Po ukiszeniu pokroiłam na jeszcze mniejsze różyczki, dodałam drobno pokrojony kiszony czosnek, ugotowane i pokrojone ziemniaki, łyżkę jogurtu, odrobinę ziaren słonecznika i przyprawy. Połączenie kiszonego brokuła i ziemniaków jest naprawdę doskonałe.