logo

logo

środa, 22 sierpnia 2012

Owoce na diecie: tuczą czy nie tuczą?



Obalam kolejne mity, że owoce są tuczące. Słyszałam to wiele razy i pewnie jeszcze wiele razy usłyszę od osób średnio zorientowanych w liczbach. Jasne, że lekarze nawet tak mówią, ale na pewno nie mają na myśli, żeby ich nie jeść w ogóle. Od razu zaznaczam, że ja uważam, że owoce trzeba jeść, nawet na diecie!


Nie można też powiedzieć, że owoce i warzywa nie tuczą, jest to zbyt ogólnikowe stwierdzenie, bo nie można porównać wodnistego arbuza z wysokokalorycznym winogronem i jednoznacznie stwierdzić, że jak zjemy dziennie pół kilo jednego czy drugiego to nie jest to żadna różnica. Choćby dlatego, że 1/2kg arbuza to 180kcal, a 1/2kg winogronu to 345kcal.





OWOCE ZAWIERAJĄ CUKIER

No jasne, że zawierają, przecież są słodkie. Tylko to nie jest ten sam cukier co w słodyczach, który dostarcza nam pustych kalorii, które do niczego nie są potrzebne. Pamiętajcie, że owoce to dobre cukry i też mnóstwo witamin i mikroelementów. Myślę, że większa wiedza nie jest przeciętnemu człowiekowi potrzeba ponad dwie ważne informacje. Po pierwsze, że owoce mają dużo witaminy C, która podnosi odporność i po drugie zawierają błonnik regulujący nasze trawienie. I z tą wiedzą niech każdy zostanie, że owoce po prostu są zdrowe i należy je jeść!



Moje podejście do owoców, to podzielenie ich na grupy. Takie mniej więcej oczywiście, nie jakieś sztywne ramy kaloryczne.

Arbuzy i melony
 
 
To są jedne z najmniej kalorycznych owoców, którymi możemy najadać się do syta. Kaloryczność tych owoców mieści się między 12-36kcal/100g. Melon i arbuz jest uznawany za owoc, który wręcz odchudza. Zawiera cytrulinę, a ona podobno działa nie dość, że odchudzająco, to jeszcze uznawana jest za naturalną viagrę i zwiększa popęd seksualny!










Jabłka i cytrusy

Jabłka, to u mnie podstawa codziennej diety, dzień bez jabłka dniem straconym. Jabłka mają 52kcal/100g. Przeciętne jabłko waży 150g, więc ma ok. 78kcal. Te owoce, to bogactwo witaminy C, im kwaśniejsze tym więcej witamin, jemy je ze skórkami, pod nimi jest ich najwięcej. Do tego gniazda nasienne jabłek zawierają pektyny, które mają właściwości oczyszczające organizm ze składników trujących. Cytrusy - grejpfruty, pomarańcze, mandarynki średnio zawierają 36-44kcal/100g.






Nektarynki, kiwi 


Taka grupa pośrednia, między lekkimi jabłkami a całą resztą owoców. Mają średnio 48kcal/100g. Nektarynki są sezonowe, więc moim zdaniem wcale nie trzeba się ograniczać. A z punktu widzenia zdrowotnego, to mówi się, że nektarynki i brzoskwinie, to najbogatsze w witaminy owoce i nie mają sobie równych.











Gruszki

Gruszki już zaliczam do tej grupy owoców, z którą trzeba ostrożnie postępować, ale też sobie nie żałuję. Mają 54kcal/100g w zależności od gatunku. Bo jak wiecie potrafią być bardzo słodkie, wtedy kaloryczność wzrasta. Generalnie nie są polecane dla osób będących na diecie, według wielu artykułów, które czytałam, ale to nie znaczy, że są zakazane. Można je jeść i naprawdę nic się nie stanie.








Śliwki 



Przeciętnie śliwki węgierki lub renklody to 45kcal/100g, co oznacza, że taka malutka węgierka to jakieś 10kcal (a potrafimy ich wciągnąć spokojnie z 10 na raz). A renkloda czy większa fioletowa śliwka to 25kcal/szt. Ale są pyszne, szczególnie jak słodziutkie i soczyste!

 










Banany i winogrona


W moim podziale to ostatnia i najgorsza pod względem kalorycznym grupa świeżych owoców. Banany i winogrona mają ok. 69-95kcal/100g. Ale oczywiście zdrowe są, jak każde owoce. Są obrońcy bananów, co będą twardo stać przy tym, że jedzą po 2-3 banany dziennie i chudną - i super. Jeden średni banan po obraniu waży 120g, a to nam daje wartość 115kcal. Jedna spora garść winogron natomiast 70-80kcal. Zatem tu ostrożność i rozsądek jest wskazany dla tych skrupulatnych w liczeniu, bo są tacy! Ale jemy te owoce, dlaczego by nie.





Owoce suszone i kandyzowane 


Najsłodsze, najbardziej kaloryczne. Rodzynki, daktyle, suszone figi, suszone śliwki. Ich wysoka kaloryczność na 100g wynika ze skondensowania smaku. 10 rodzynek, to 10 kulek winogronu, więc co się dziwić, że garść rodzynek to sporo kalorii, to pewnie przed suszeniem była jakaś okazała kiść winogron! Przykładowo rodzynki mają 277kcal/100g, śliwki suszone 265kcal/100g, morele suszone 285kcal/100g , daktyle suszone 270kcal. A owoce kandyzowane są wzbogacone o cukier, więc ich kaloryczność wzrasta: ananas kandyzowany 270kcal/100g, papaja kandyzowana 350kcal/100g. Zdradliwe są chipsy bananowe, takie lekkie się wydają, a mają 360kcal/100g, czyli garść suszonych bananów ma ponad 100kcal. I nie oszukujmy się, to co samu sobie wysuszymy w domu jest zdrowe, ale to co w sklepie często wzbogacane o cukier.





Nie sposób opisać wszystkie owoce. Ale przy okazji rozpoznawania tematu wiele się nauczyłam i dowiedziałam. Dwa moje największe zdziwienia to truskawki i czarna porzeczka. O truskawkach zawsze się mówi, że to „sama woda” a tym czasem kaloryczność 28kcal/100g. A kto z Was w sezonie nie wciągnął sobie tak po prostu kilograma? Czyli 280kcal? No oczywiście, że w sezonie i tak je jem i to dużo, a to traktuję jako ciekawostkę jedynie.



Musicie zrozumieć jedno, nie ma owoców zakazanych, który ja czy ktokolwiek inny zabrania jeść. Umiar we wszystkim – to najważniejsze słowo podczas całej diety. Bez tego Wasze starania legną w gruzach. 



CIEKAWOSTKI:

Nieśplik japoński – loquat


Owoc ciekawostka, który przypadkiem spotkaliśmy w zwykłej hurtowni warzywnej (w cenie 2,60zł za 1/2kg). Znalazłam informację, że pojawia się też w marketach. Nie wiem jak to się fachowo nazywa, po zdjęciu pasuje mi to na owoce nieśplika japońskiego, loquat lub nispero, całkiem możliwe, że wszystkie nazwy są prawidłowe.
Kształtem owoce przypominają figi, tylko są trochę większe (wysokość około 4-5cm) i twarde. Moje owoce miały kolor żółto-pomarańczowy i pokryte były lekkim meszkiem. W smaku za to z figą nie mają nic wspólnego, bo są soczyste, orzeźwiające i kwaskowe. Miąższ ma konsystencję podobną do kaki, a w smaku trochę jest podobny do mango, tylko kwaśniejszy. Naprawdę ciekawe owoce, o których nigdy wcześniej nawet nie słyszałam. Jeśli spotkacie je gdzieś, to polecam, bo cena nie jest zabójcza, a to zawsze nowe doświadczenie smakowe.

 
Podobno bardzo dobre są z nich przetwory, ale jak na razie spożywaliśmy je w postaci świeżej, więc nie próbowałam nic przetwarzać. Z punktu widzenia dietetycznego znalazłam informację, że są bardzo dietetyczne i zdrowe.

Niestety po czasie znalazłam informację, że z nasion można samodzielnie zrobić swoje własne siewki, z których uzyskuje się piękne krzaki ozdobne i nasion nie mam, niestety. A jak ktoś się zna, to można te krzaki zaszczepić naszą polską jabłonią lub gruszą i na forach byli tacy, którzy twierdzą, że udało im się uzyskać kwiatostany, z których później mieli owoce. Mam nadzieję, że spotkam jeszcze te owoce. Kto wie, może z czasem zmienię profesję i zacznę prowadzić bloga o uprawach egzotycznych roślin?