Podczas poruszania się w tematyce rzucania palenia pojawiło się kilka komentarzy na temat książki Allena Carra „Jak skutecznie rzucić palenie”. Zainteresowałam się nią i nawet przeczytałam, chociaż nie palę. Fenomen tej książki polega na tym, że wiele osób twierdzi, że wystarczy ją przeczytać i przestaje się palić. Autor w jakiś magiczny sposób wbija nam do głowy jakie są skutki palenia, o których każdy przecież wie, ale nie do każdego to dociera personalnie i chyba każdy palacz liczy, że jemu się uda być statystycznym zdrowym szczęściarzem.
Nie do końca w to wierzyłam, że jedna książka może tak pokierować człowiekiem, że rzuca nałóg praktycznie z dnia na dzień. Eksperymentalnie dałam książkę koledze, przeczytał całą w ciągu dwóch dni. Osobiście byłam świadkiem jak wszystkie swoje zapasy, papierosy elektroniczne wrzucił do kosza i powiedział, że już tego nie potrzebuje. Nawet nie chciał sobie nówki elektronicznej zostawić na czarną godzinę, po prostu nie chciał mieć z tym już nic wspólnego. To było w lipcu i kilka dni temu pytałam jak tam palenie – nie wrócił do tego. Ta książka najwyraźniej ma moc, której ja niepaląca nie do końca rozumiem, choć po przeczytaniu jej poczułam się lepsza od tych, którzy palą, mądrzejsza, silniejsza i dumna, że się temu nałogowi nigdy nie dałam. Wniosek jeden jak przestać palić - przeczytać książkę! Ale przy okazji znalazłam inną książkę tego autora, która myślę Was zainteresuje pt. „Prosta metoda jak skutecznie pozbyć się zbędnych kilogramów”. Przeczytałam z większym zainteresowaniem niż poprzednią i polecam każdemu...
Podobno działa tak samo jak ta o rzucaniu palenia. Autor wyjaśnia tam pewne mechanizmy, w sumie mi już znane, ale odkryte przeze mnie metodą prób i błędów dopiero po 30-tce. Jest tam dużo prawdy o tym czemu poddajemy się podczas diet, czemu na nas diety nie działają, co trzeba zmienić w swojej głowie, żeby w końcu pozbyć się zbędnych kilogramów. Podobało mi się wiele prawd, o których pisał, rzeczy tak bardzo oczywistych, ale nie każdy sobie to potrafi sam uświadomić. Przykładowo, fragmenty książki – czy nie widzicie tu czegoś podobnego do tego co się z Wami dzieje podczas diet?
„Gdy jesteś na diecie, cały czas jesteś głodny, a całe twoje życie jest zdominowane przez myśl o kolejnym posiłku. Czujesz się nieszczęśliwy, bo nie wolno ci jeść, a gdy w końcu nadchodzi czas upragnionego posiłku, dalej jesteś nieszczęśliwy, bo albo nie wolno ci zjeść tak dużo, jakbyś chciał, albo musisz jeść coś, czego nie lubisz, albo też, najczęściej, masz poczucie winy, bo jesz więcej, niż pozwala ci dieta.”
„Gdy jesteś na diecie, cały czas jesteś głodny, a całe twoje życie jest zdominowane przez myśl o kolejnym posiłku. Czujesz się nieszczęśliwy, bo nie wolno ci jeść, a gdy w końcu nadchodzi czas upragnionego posiłku, dalej jesteś nieszczęśliwy, bo albo nie wolno ci zjeść tak dużo, jakbyś chciał, albo musisz jeść coś, czego nie lubisz, albo też, najczęściej, masz poczucie winy, bo jesz więcej, niż pozwala ci dieta.”
„Kiedy nie jesteś na żadnej diecie, możesz sobie pozwolić na niedokończenie posiłku lub nawet możesz z niego całkowicie zrezygnować bez poczucia wielkiej straty. Ale rezygnując z posiłku podczas diety dopisujesz sobie swoją stratę do rachunku i obiecujesz wyrównać ten rachunek podczas następnego posiłku. Będąc na diecie nigdy nie jesz mniej kalorii, niż twoja dieta pozwala, natomiast bardzo często jesz ich więcej.”
„Powiedzmy sobie szczerze -jedyne co osiągniemy przy pomocy „diety" to spowodowanie, że jedzenie wyda nam się cenniejsze i jeszcze bardziej kuszące, a nasze odżywianie się zamienimy w koszmar. I właśnie to uczucie pozbawiania się czegoś, poczucie nieszczęścia i ponoszenia porażki, które towarzyszy „diecie", powoduje, że tak bardzo boimy się myśli, iż trzeba by zacząć walczyć z nadwagą. Przyjmijcie to do wiadomości: DIETY NIE MAJĄ PRAWA DZIAŁAĆ. Prawdziwym problemem są nasze nawyki żywieniowe.”
I nawet znalazłam fragment o sobie, i nie tylko o sobie, bo czasami dostaję od Was maile, w których tez wyrażacie swoją radość z tego, że osiągnęliście cel i czujecie się świetnie.
I nawet znalazłam fragment o sobie, i nie tylko o sobie, bo czasami dostaję od Was maile, w których tez wyrażacie swoją radość z tego, że osiągnęliście cel i czujecie się świetnie.
„Pewna kobieta, która z powodzeniem zastosowała moją metodę, przyznała mi się, że była potem w takiej euforii, iż zanudzała wszystkich znajomych opowieściami o swoich doświadczeniach. Oni jej mówili, że zachowuje się jak neo-fitka lub jakiś domorosły „nawrócony" kaznodzieja. Ja o sobie nigdy nie lubię myśleć jak o kaznodziei, ale słowo „nawrócony" czy „odrodzony" jest cudowne, bo oddaje to wspaniałe uczucie uwolnienia się od czegoś mrocznego, od strachu, ignorancji i niechęci do samego siebie, zarazem obiecując powrót do świata pełnego słońca, zdrowia i szacunku dla samego siebie. Właśnie tak się czułem, gdy odkryłem, że posiadam klucz do wyjścia i ucieczki od tego otyłego faceta, który więził mnie w sobie przez tyle lat.”
Jedna ze wskazówek do prostej metody jak pozbyć się zbędnych kilogramów towarzyszyła mi zarówno podczas diety jak i po niej:
Podejdź do tego z uczuciem euforii i ekscytacji!
Teraz stopniowo moja euforia przeniosła się na Was, uwielbiam czytać maile o Waszych sukcesach, a szczególnie jak piszecie, że blog Wam pomógł w osiągnięciu celu! Także głowa do góry, książkę polecam jako dodatkowe wsparcie i niech 1 października będzie dniem nowej motywacji przed ciężkim i zimnym okresem jesienno-zimowym!
Podejdź do tego z uczuciem euforii i ekscytacji!
Teraz stopniowo moja euforia przeniosła się na Was, uwielbiam czytać maile o Waszych sukcesach, a szczególnie jak piszecie, że blog Wam pomógł w osiągnięciu celu! Także głowa do góry, książkę polecam jako dodatkowe wsparcie i niech 1 października będzie dniem nowej motywacji przed ciężkim i zimnym okresem jesienno-zimowym!