Czeremcha pospolita lub amerykańska – sama nie wiem jaką mam, ale skłaniam się raczej ku pospolitej. Nie zrażajcie się, że nazwa jakaś obca i nieznana. Poczytajcie ciekawostki pod przepisem wraz ze zdjęciami, tam opisuję moje doświadczenia w poznaniu czeremchy.
Wertując różne źródła okazało się, że czeremcha rodzi bardzo zdrowe owoce, które pomagają obniżać ciśnienie tętnicze krwi, pobudzać układ oddechowy, działają antyseptycznie na układ moczowy i pokarmowy i są naturalnym lekiem na stres. Do tego zawierają między innymi duże ilości witaminy C, rutyny, żelaza. Więcej na temat czeremchy polecam poczytać tutaj.
Składniki:
owoce czeremchy (500g)
cukier (200g)
jabłka (500g)
sok z 1 cytryny
Przygotowanie:
Owoce czeremchy dokładnie obieramy z szypułek, myjemy i wrzucamy do garnka. Podlewamy niewielką ilością wody i gotujemy. Co jakiś czas mieszamy. Kiedy zaczniemy zauważać, że owoce pękają i gołym okiem widać pestki wyłączamy gaz i zostawiamy do przestygnięcia. Następnie owoce przecieramy przez sito tak długo, aż zostaną nam same pestki i skórki. W moim przypadku z 500g owoców uzyskałam 250g przecieru. Powstały po przetarciu ekstrakt ma wyczuwalną goryczkę, nie polecam go próbować tak „na surowo” w nadmiernych ilościach.
Jabłka obieramy ze skórki i trzemy na tarce na dużych oczkach. Jabłek ma być 500g już po obraniu i starciu.
cukier (200g)
jabłka (500g)
sok z 1 cytryny
Przygotowanie:
Owoce czeremchy dokładnie obieramy z szypułek, myjemy i wrzucamy do garnka. Podlewamy niewielką ilością wody i gotujemy. Co jakiś czas mieszamy. Kiedy zaczniemy zauważać, że owoce pękają i gołym okiem widać pestki wyłączamy gaz i zostawiamy do przestygnięcia. Następnie owoce przecieramy przez sito tak długo, aż zostaną nam same pestki i skórki. W moim przypadku z 500g owoców uzyskałam 250g przecieru. Powstały po przetarciu ekstrakt ma wyczuwalną goryczkę, nie polecam go próbować tak „na surowo” w nadmiernych ilościach.
Jabłka obieramy ze skórki i trzemy na tarce na dużych oczkach. Jabłek ma być 500g już po obraniu i starciu.
Przecier z owoców wrzucamy do garnka, dodajemy cukier i doprowadzamy do wrzenia, cały czas mieszając, żeby cukier się rozpuścił. Następnie wrzucamy starte jabłka i dokładnie mieszamy. Dżem gotujemy na małym ogniu w celu odparowania nadmiaru wody. Jeśli ktoś woli słodszy można dodać więcej cukru, a jeśli ktoś lekko kwaskowy, to polecam sok z cytryny. Ilość cukru jest orientacyjna i zależy od tego jak słodkie mamy jabłka. Po odparowaniu wody gorącydżem przekładamy do słoiczków, zakręcamy i gorące stawiamy do góry dnem dokładnie zawijając słoiki w gruby ręcznik. Zostawiamy na dobę, następnie sprawdzamy czy wszystkie słoiczki złapały – jeśli tak, to dżem z czeremchy gotowy na zimę.
Jak poznałam czeremchę…
Domyślam się, że czeremcha nie jest Wam zbyt znana, tak jak i mi do pewnego czasu. Zaczęło się od tego, że pewne drzewo za moim ogrodzeniem na wiosnę pięknie zakwitło, pachniało i zwisało na moją część działki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to rośnie, ale że było ładne, to nie pozwoliłam przyciąć – niech sobie zwisa. Później z kwiatów zrobiły się owoce, małe czarne kuleczki wielkości trochę większej od jagód. Wszyscy w okolicy mówili dzieciom, żeby tego nie jeść bo to trucizna, więc i ja tak mówiłam. Aż do czasu gdy kilka tygodni temu przyjechała w odwiedziny znajoma, która bardzo dobrze zna się na wszelakiej roślinności i powiedziała mi, że to czeremcha i że z tego się robi bardzo dobre nalewki. Oczywiści jak odjechała, to już nazwy nie pamiętałam. Ale poszperałam, metodą prób i błędów dogadałam się z google i znalazłam!
Do nalewki się przymierzam, ale w międzyczasie znalazłam wskazówki jak te owoce przetworzyć w dżemy. Odchudzając znaleziony przepis o znaczną ilość cukru powstał dżem, który ma tak oryginalny smak, że oprócz słoiczków dla siebie mam kilka na specjalne okazje, które będę rozdawać znajomym, bo czegoś tak oryginalnego dawno nie jadłam.
Do nalewki się przymierzam, ale w międzyczasie znalazłam wskazówki jak te owoce przetworzyć w dżemy. Odchudzając znaleziony przepis o znaczną ilość cukru powstał dżem, który ma tak oryginalny smak, że oprócz słoiczków dla siebie mam kilka na specjalne okazje, które będę rozdawać znajomym, bo czegoś tak oryginalnego dawno nie jadłam.
Smak owoców prosto z drzewa - bym powiedziała dziwny, jak wytrawna wiśnio-czereśnia, z lekką goryczką, choć większe i najczarniejsze owoce już prawie w ogóle goryczki nie mają. Najpierw zrobiłam niewielką ilość próbną, ale nawet nie zdążyłam zapakować dżemu do słoika, bo dzieci mi wyjadały łyżkami z miseczek. Na drugi dzień poszłam w kilogramy owoców.
Gdzie rosną drzewa? Szczerze powiem, że wcześniej się nie przyglądałam, ale od tygodnia mam manię oglądania wszelkich dziko rosnących drzewek samosiejek w lasach, za miastem, na niezagospodarowanych łąkach. Tego jest mnóstwo, choć tak jak mówię, wcześniej nie rzucało mi się w oczy. Poszukajcie, a znajdziecie! Gorąco polecam na przetwory, bo odkrycie tych owoców niezwykle mnie cieszy i z czystym sumieniem polecam!
Gdzie rosną drzewa? Szczerze powiem, że wcześniej się nie przyglądałam, ale od tygodnia mam manię oglądania wszelkich dziko rosnących drzewek samosiejek w lasach, za miastem, na niezagospodarowanych łąkach. Tego jest mnóstwo, choć tak jak mówię, wcześniej nie rzucało mi się w oczy. Poszukajcie, a znajdziecie! Gorąco polecam na przetwory, bo odkrycie tych owoców niezwykle mnie cieszy i z czystym sumieniem polecam!