Dałam się namówić na recenzję książki pt. „Dieta 50 na 50”. Jest to odmienne podejście do diety niż przedstawiane na tym blogu, ale muszę przyznać, że wydaje się być ciekawe i też jest oparte na liczeniu kalorii. W skrócie – w jeden dzień jemy 500kcal, w drugi ile chcemy. Wydaje się na pierwszy rzut oka dość kontrowersyjne, bo jak znam siebie, to w dzień diety bym chodziła nerwowa i głodna, a w dzień następny objadała się samymi niezdrowymi produktami, skoro pozwalają. Dlatego po przeczytaniu głównych założeń tej diety stwierdzam, że dla silnych charakterów (jeszcze silniejszych niż moja silna wola) ma to sens i może być skuteczne. Osobiście nie znam nikogo, kto by był na tej diecie, nawet o niej nie słyszałam. Ale znam kogoś, kto był na podobnym sposobie żywienia, z tym, że w dni diety nie jadł nic, a w pozostałe dni jadł bardzo dużo. Wizualnie efekt widziałam.
Sama książka napisana ciekawie, podkreślająca naukowe dowody na skuteczność diety. Zawiera też wiele łatwych i szybkich przepisów na dania o wartości energetycznej ok. 400kcal. Książka ma 216 stron, a przepisy zaczynają się od 101 strony aż do końca, więc jest sporo pomysłów – a dla mnie inspiracji na nowe wpisy na blogu.
Ogólnie podejście mi się podoba, bo to jedna z niewielu książek, w której słowo „dietetycznie” ma sens i dobre użycie. Skusiłam się wcześniej na jeszcze jedną książkę do recenzji, ale jak można zauważyć wpisu nie zrobiłam i nie polecałam Wam tej książki. Jak dla mnie z dietetycznym żywieniem nie miało to za wiele wspólnego, więc nie chciałam nawet o niej pisać.
Z czystym sumieniem książkę „Dieta 50 na 50” i podejście w niej opisane polecam.
Sama książka napisana ciekawie, podkreślająca naukowe dowody na skuteczność diety. Zawiera też wiele łatwych i szybkich przepisów na dania o wartości energetycznej ok. 400kcal. Książka ma 216 stron, a przepisy zaczynają się od 101 strony aż do końca, więc jest sporo pomysłów – a dla mnie inspiracji na nowe wpisy na blogu.
Ogólnie podejście mi się podoba, bo to jedna z niewielu książek, w której słowo „dietetycznie” ma sens i dobre użycie. Skusiłam się wcześniej na jeszcze jedną książkę do recenzji, ale jak można zauważyć wpisu nie zrobiłam i nie polecałam Wam tej książki. Jak dla mnie z dietetycznym żywieniem nie miało to za wiele wspólnego, więc nie chciałam nawet o niej pisać.
Z czystym sumieniem książkę „Dieta 50 na 50” i podejście w niej opisane polecam.