logo

logo

poniedziałek, 6 marca 2017

Dieta Buddy

Z niezwykłą ciekawością przystąpiłam do lektury książki pt. „Dieta Buddy – Starożytna sztuka utraty wagi i zachowania zdrowego rozsądku”, której autorami są Tara Cottrell i Dan Zigmond. Na wstępie od razu chciałam zaznaczyć, że książka ta nie namawia nas do zmiany religii , do bycia wegetarianami ani do całodobowej medytacji. Pokazuje za to ciekawe podejście i sposób na utratę wagi poprzez trzymanie się kilku podstawowych zasad, które stają się kluczem do skuteczności Diety Buddy.

W książce opisane jest dokładnie w jaki sposób we współczesnym nowoczesnym świecie odżywiać się jak buddyjscy mnisi. Znajdziemy tam instrukcje krok po kroku wraz z przykładowymi harmonogramami, tak aby zharmonizować swój tryb jedzenia ze swoim naturalnym rytmem dobowym. Dieta zakłada, że powinniśmy jeść w ciągu dnia przez określoną ilość godzin, czyli od pierwszego posiłku do ostatniego nie powinno minąć więcej niż 9 godzin. 

I teraz każdy niech pomyśli kiedy spożywa swój pierwszy posiłek, a kiedy ostatni i czy te 9 godzin jest osiągalne? Ja po pierwszej analizie stwierdziłam, że moja doba jedzeniowa jednak jest znacznie wydłużona w stosunku do tych założeń. W ramach eksperymentu i sprawdzenia, czy metoda proponowana w Diecie Buddy jest skuteczna stopniowo skracam czas spożywania posiłków, ale póki co obserwuję jak organizm na to wszystko reaguje.

To co mi się podoba w podejściu Diety Buddy to wolny wybór. Oczywiście trzeba zachować zdrowy rozsądek i wybierać produkty raczej zdrowe, ale nie ma też wyraźnych zakazów, są raczej wskazówki czego lepiej nie spożywać. Czy musimy przestać jeść mięso? Tylko wtedy, gdy tego chcemy. Czy musimy przestać pić alkohol? Nie musimy, ale należy pamiętać, że picie alkoholu zalicza się do jedzenia, a w niektórych przypadkach są to naprawdę spore ilości jedzenia. Tutaj zahaczamy o wielokrotnie poruszany przez Was problem, czy jak się ma ochotę na coś słodkiego podczas diety to możemy to zjeść zamiast któregoś z posiłków? Znam osobę, która z miłości do słodkości zastąpiła drugie śniadanie słodkimi przekąskami w ramach limitu kalorycznego. Może mniej zdrowo pod kątem wartości odżywczych, ale na pewno bardziej zdrowo pod kątem psychicznym. Jako ciekawostkę dodam, że z uśmiechem na twarzy przeszła 2-letnią drogę do stracenia 30kg. Może szło jej wolniej, ale dzięki codziennej dawce słodkich kalorii nie miała napadów na całe tabliczki czekolady czy wilczego głodu. O tym też jest cały rozdział w niniejszej książce, w którym podkreśla się, że jedzenie powinno być przyjemne, powinno nas nie tylko odżywiać, ale też przynosić nam szczęście. Dieta Buddy wyznacza pewne zasady uważnego jedzenia, które współcześnie można podeprzeć wieloma naukowymi dowodami. Opisuje rodzaje bezmyślnego, automatycznego podjadania, które zapewne są obecne w życiu każdego z nas. 

Po przeczytaniu książki widzę pewne analogie między tym co ja przedstawiam na blogu a tym co głosił Budda w kwestii utraty wagi. Jedne z najnowszych badań dotyczących otyłości potwierdzają to, czego pierwotnie nauczał Budda o odżywianiu: to, kiedy jemy jest tak samo ważne jak to, co jemy. Nie jesteśmy stworzeni do tego, by jeść przez całą dobę. 

Czy książka przekona Was do zmian w swoim życiu? Tego nie gwarantuję, bo jak ktoś jest z natury oporny i przekorny to raczej nic z tego nie będzie. Ale jeśli chcecie wpleść w swoją codzienną dietę (nie tylko odchudzającą) elementy ciekawej i oryginalnej filozofii życia, to polecam zapoznać się z tym, co opisane jest w Diecie Buddy. Może te zasady pozwolą Wam uporządkować swoje dietetyczne życie!