W tym roku u mnie będzie tradycyjnie - ciasta już zagniecione (oprócz pączków), leżą w lodówce, więc wpadam po pracy jutro i smażę! Znalazłam zeszłoroczne
notatki, w każdym przepisie może być ewentualnie potrzeba lekkiego podsypania
mąką, ale generalnie są sprawdzone i smaczne!
Faworki
Składniki:
mąka pszenna (150g)
2 żółtka
1 łyżeczka octu
1 łyżeczka cukru
½ łyżeczki soli
śmietana 18% (120g)
cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Wszystkie składniki wrzucamy do miski i zagniatamy ciasto na
jednolitą masę. Następnie wyrabiamy lub uderzamy wałkiem około 10-15 minut. Raz
w życiu uderzałam w ciasto faworkowe wałkiem, ale nie zauważyłam większej
różnicy między długim wyrabianiem a ubijaniem, więc każdy robi to co uważa za
słuszne. Ciasto wałkujemy dość cienko i kroimy na prostokąty o wymiarach około 3-10cm
lub romby podobnej wielkości. Każdy pasek nacinamy w środku i przez to nacięcie
przewlekamy jeden z końców. Faworki smażymy na rozgrzanym tłuszczu z każdej
strony na złoty kolor. Po ostygnięciu posypujemy cukrem pudrem. Faworki mają
tysiące kalorii, więc jakby ktoś wolał upiec, to wersja dietetyczna tutaj.
Składniki:
biały ser (250g)
mąka pszenna (250g)
cukier (50g)
2 żółtka
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka octu
śmietana 18% (120g)
cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Ser zgniatamy lub przeciskamy przez praskę, żeby nie było
grudek. Dodajemy mąkę, cukier, żółtka, sodę z octem i śmietanę. Zagniatamy
ciasto na jednolitą masę. Następnie wałkujemy lekko podsypując mąką na grubość
około 1,5cm i wykrawamy szklanką i kieliszkiem oponki. Środki teoretycznie
można zagnieść jeszcze raz, ale takie małe pączusie to moje wspomnienie
dzieciństwa, więc u mnie idą do smażenia. Oponki smażymy na rozgrzanym tłuszczu
z każdej strony na złoty kolor. Po ostygnięciu posypujemy cukrem pudrem. Oponki
mają jeszcze więcej kalorii niż faworki, ale wersji dietetyczne na blogu nie ma, bo mimo prób były jak dla mnie zbyt twarde po upieczeniu.
Składniki:
mąka pszenna (250g)
mleko (100ml)
drożdże (25g)
1 jajko (60g)
1 żółtko (20g)
1 łyżka cukru (20g)
½ łyżeczki soli
masło (20g)
starta skórka z cytryny
kilka kropli olejku waniliowego
dżem
cukier puder na lukier
Przygotowanie:
Przygotowujemy rozczyn, mleko
podgrzewamy, żeby było lekko ciepłe, dodajemy drożdże, łyżkę cukru i łyżkę
mąki. Dokładnie mieszamy i zostawiamy pod ściereczką do wyrośnięcia w ciepłym
miejscu, ok. 15 minut powinno wystarczyć. Rozczyn jest gotowy jak jego poziom
podniesie się co najmniej o połowę.
Do miski z wyrośniętym rozczynem wbijamy jedno całe jajko i jedno żółtko, ubijamy mikserem na puszystą piankę. Następnie wsypujemy mąkę, dodajemy startą skórkę cytrynową, kilka kropli dowolnego aromatu (ja daję waniliowy) i pół łyżeczki soli. Wyrabiamy ciasto ręcznie. Ma mieć konsystencję klejącą, ciągnącą się – generalnie upierdliwą, ale wyrabiamy je energicznie co najmniej 5 minut. Jak już ciasto wyrobimy, to dodajemy roztopione masło i nadal wyrabiamy, aż ładnie nam będzie odchodzić od dłoni i wchłonie całe masło, na oko ok. 2 minut. Gotowe ciasto wkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na ok. 45 minut – musi podwoić swoją objętość.
Stolnicę podsypujemy odrobiną mąki i wykładamy na nią wyrośnięte ciasto. Po wierzchu też sypiemy lekko mąką, żeby nam się nie kleiło. Rękami rozpłaszczamy je na grubość ok. 2cm i wykrawamy dużym kubkiem koła. Na każde koło kładziemy łyżeczkę dżemu i sklejamy dokładnie brzegi, żeby nadzienie nie wypłynęło.
Lukier robimy z cukru pudru i
soku z cytryny z ilości nieokreślonej, bo robię to na oko.
Pączki smażymy na rozgrzanym
tłuszczu z każdej strony na złoty kolor. Lukier nakładamy na jeszcze gorące i
zostawiamy do przestygnięcia.
Pączki to straszne bomby
kaloryczne i do tego wyglądają jak bomby (ale jakże smaczne), więc można zrobić
w wersji dietetycznej według wskazówek tutaj.
Smacznego i trzymajcie się jutro!
Dla niektórych to będzie niezła próba silnej woli ;)